|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chuda xD
prawa ręka shatana
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd, gdzie nie sięga Wasz wszędobylski wzrok ;p
|
Wysłany: $30200830pm08 = 30pm30UTC("06.30.08"); Temat postu: |
|
|
Natka, Natka, 5 postów pod rząd. Nieładnie, nieładnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bellatrix Lestrange
shatan
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Azkabanu Płeć: dziołcha
|
Wysłany: $31200807am08 = 07am31UTC("07.07.08"); Temat postu: |
|
|
No bo wy nic nie piszecie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bellatrix Lestrange
shatan
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Azkabanu Płeć: dziołcha
|
Wysłany: $31200812am08 = 12am31UTC("08.12.08"); Temat postu: |
|
|
Postanowiłam wziąć się w końcu za recenzję jednej z moich ulubionych płyt - The Divine Conspiracy Epiki.
Posiadam wersję limitowaną - w formie książki. Dwie płyty - druga z Higher High, Replicą i trzema wersjami teledysku Never Enough.
Oprawa graficzna świetna! Piękne zdjęcia i ładna czcionka. 10/10
Przejdźmy więc do strony muzycznej .
Płyta otwiera piękne dwuminutowe Indigo - proloque. Potem dynamiczne "Obsessive Devotion", równie dynamiczne "Menace of Vanity", piękne "Chasing the Dragon" i... zwykłe (co jednak czyni je innym ) Never Enough.
Kolejną część płyty rozpoczyna "La'petach Chatat Rovetz" (intro). Po nim moje ukochane "Death of a Dream" ("but I am still around!" ). Następnie "Living a lie" ("Hope... Is a desert running dry... Deep inside...") i Fools of Damnation ("Fooool! Dance with me again!"). Przy tej części płyty bawię się najlepiej .
Ostatnia część - trzecia. Rozpoczyna się "Beyond Belief". Następnie pierwsza ballada - "Safeguard to Paradise" i "Sancta Terra". Ostatni jest utwór tytułowy "The Divine Conspiracy".
Na drugiej płycie zamieszczone są dwa utwory. Pierwszy z nich to Higher High. Mam co do niego mieszane uczucia. Za każdym razem początek przypomina mi "Restless". Ostatni utwór to moja ukochana "Replica" - cover Fear Factory (ja wolę wersję Epiki ). Początek zaskakuje gwałtownym growlem. Potem wyraźna perkusja i Simone. Ale inna Simone - nie przypominam sobie, żeby wcześniej tak śpiewała.
Ogólnie płytę oceniam na celujący. Nie ma utworu, który bym przełączała. Zawsze słuchając Divine Conspiracy świetnie się bawię. Sprawia mi to niemałą przyjemność.
TDC to połączenie ostrego growlu Marka, pięknego głosu Simone, wyraźnej perkusji, łaciny (!) i łagodnych chórów. Całość - wyśmienita. Polecam każdemu. 10/10
Jakoś nie jestem zadowolona z tej recenzji. Chaotyczna, chciałam powiedzieć dużo, a wyszło gówno. Na razie wstawiam tę, jak kiedyś będę miała wenę, to napiszę drugą .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bellatrix Lestrange dnia $31200812am08 = 12am31UTC("08.12.08");, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bellatrix Lestrange
shatan
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Azkabanu Płeć: dziołcha
|
Wysłany: $31200903pm09 = 03pm31UTC("01.03.09"); Temat postu: |
|
|
Dziś pod nóż idzie Coma. Muahah.
Można powiedzieć, że nazwanie przez nich swojej debiutanckiej płyty "Wyjściem z mroku" było strzałem w dziesiątkę. Wszak dzięki niej stali się sławni. Ktoś kiedyś napisał, że Comę albo się kocha, albo nienawidzi. Nie można być neutralnym. Myślę, że jest w tym dużo prawdy.
Ja zaliczam się do pierwszej grupy. Ich debiutancki krążek wywarł na mnie olbrzymie wrażenie.
Pierwszy utwór to Leszek Żukowski, który zajął 39. miejsce w 15 Topie Wszechczasów w Trójce. Sukces!
Z pewnością najbardziej znaną piosenką z tej płyty jest "Spadam". Sama mam mieszane uczucia i irytuje mnie, kiedy ktoś zna tylko ją i uważa, że lubi Comę. Bo "Spadam" jest takie... inne. Niecomowe.
A ja lubię "Zbyszka". Za długi wstęp, szczery, prosty tekst.
Oprawa graficzna w porządku, jeden mankament - teksty w książeczce są nie po kolei.
Płytę oceniam na 9/10 pktów. Tak dalej!
Teraz czas na "Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków". Tytuł długi i pokręcony.
Album otwiera Intro. Podoba mi się, ciekawy wstęp. Dalej mamy utwór tytułowy. Długi, z fajnym klimatem. Ma to coś. Kolejny utwór to "Święta" ("zachwyciło mnie samo zuuuoo" xd). Nie jest wybitne, ale też nie takie złe .
"Wojna". O dziwnym, trochę psychodelicznym klimacie... Jestem za.
"W ogrodzie" - ee... takie sobie. Chyba najsłabszy kawałek na płycie.
Dalej słynny "System". Chyba sama zaczynałam od Systemu .
Następny utwór jest moim ulubionym z płyty i chyba w ogóle w historii zespołu. Długi, klimatyczny, niespokojny, niejednostajny "Listopad". Poezja.
"Nie ma Joozka" zaczyna się wstępem ("Komunikat specjalny..."), wyróżnia się. Mój brat nazwał to darciem ryja. Mia odrobinę racji, ale mógł powiedzieć to mniej dosadnie.
"Tonacja". Długo się przekonywałam... ale niech będzie .
No i jest nareszcie moja ukochana "Ostrość na nieskończoność". Drugi ulubiony utwór po Listopadzie. Mój ukochany fragment, zaczyna się, oczywiście, od słów: "Ten pomiędzy wszystkim to ja..." i dalej mamy słowotok, w którym ciężko właściwie zrozumieć dobrze poszczególne słowa.
"Daleka droga do domu". Eee... Nie omijam przy słuchaniu, ale... taki sobie.
No i jessst! Schizofrenia . Tekst potrafię wyrecytować w środku nocy. O taaak. Mój klimat.
Poza tym podoba mi się oprawa graficzna. Przy każdym tekście jest zdjęcie. Najmniej lubię "W ogrodzie", a najbardziej... chyba Schizofrenię .
Ciężko mi ocenić płytę, bo jest nierówna. Są dwa kawałki, które są moimi ulubionymi w historii zespołu, ale są też te słabe (tzw. "święta wojna w ogrodzie" xd)... Dam 9/10, bo Comie wszystko wybaczę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|